Twórczość Thorntona Wildera na tle eksportowej kultury amerykańskiej zawsze wydawała się mało amerykańska. Na tle Caldwella i Hemingwaya, Saroyana i Millera, którzy sukcesy swoje zawdzięczali między innymi energicznej manifestacji kolorytu i folkloru środowiskowego rodem z tamtego kontynentu, Wilder odznaczał się odmiennymi cechami. Jego proza zawsze ciążyła ku przypowieści, jego dramat najbliższy jest chyba tradycji moralitetu. "Idy marcowe", "Nasze miasto", "Długi obiad świąteczny" i inne wykazują pewien rys wyrafinowania, przynależność do gatunków sztuki europejskiej, podobnie jak jego bardzo literacki modernizm, który sprawił, że dramat Wildera tak naturalnie współbrzmi z tradycjami awangardy teatralnej. Tym większe zainteresowanie wywołać musi każda próba telewizyjnej adaptacji tego pisarza na naszym gruncie. Pokazano "Długi obiad świąteczny". Jak to wypadło? Szczerze mówiąc, nijako i bezbarwnie, nudno, jak długi program świąteczny,
Tytuł oryginalny
Długi program świąteczny
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran nr 2