"Lubisz muzykę, pani? Tak. A więc przygotuj się na najgorsze". Ten dialog z "Króla włóczęgów" Rudolfa Frimla jest chyba najtrafniejszą recenzją nowej realizacji tej komedii w gliwickim Teatrze Muzycznym. Akurat strona muzyczna przedstawienia prezentuje się zupełnie przyzwoicie, a sławny Hymn włóczęgów brzmi wręcz imponująco, jednak większość pozostałych elementów przedstawienia powoduje, że tak koszmarnej inscenizacji od lat nie oglądaliśmy nie tylko na tej scenie, ale w ogóle w żadnym innym teatrze muzycznym naszego regionu. Wszystkie wady uwydatnia konkurujący z dramatami Wagnera czas spektaklu obejmujący bite trzy i pół godziny! Po kiego diabła rozciągać w nieskończoność partie mówione, skoro wiadomo, że stanowią one piętę achillesową większości śpiewaków. Nie wystarczy samo przemianowanie Operetki na Teatr Muzyczny, by operetkowiczów przemienić w musicalowców. Po co "klonować" chorzowską Rozrywkę w Gliwicach, skoro w tak du
Tytuł oryginalny
Długi kicz
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Śląska nr 101