Jest sporo organizacji, które wpadają na super pomysł projektu dla uchodźców, ale jeśli ktoś nie zna tego środowiska, może trafić kulą w płot. Pomysł wypaliłby w dziesięciu innych miejscach, ale nie wśród uchodźców - mówią Nela i Daniel Brzezińscy ze Stowarzyszenia Praktyków Kultury w rozmowie z Katarzyną Piwońską.
W jaki sposób pojawiliście się w Lininie? Daniel Brzeziński: Dziesięć lat temu, kiedy nie mieliśmy jeszcze własnego stowarzyszenia, ale współpracowaliśmy z Teatrem Remus, trafiliśmy do Linina na zaproszenie PAH-u, który prowadził wtedy zajęcia dla dorosłych - przede wszystkim różnego typu szkolenia zawodowe. Uznali jednak, że brakuje oferty dla młodzieży i zaproponowali nam, abyśmy przygotowali warsztaty. Nela Brzezińska: Tamta współpraca sprawiła, że postanowiliśmy się usamodzielnić i zająć się przede wszystkim działaniami z uchodźcami. W ośrodkach realizowaliśmy wszystkie z naszych trzech edycji "Lata w teatrze": w 2013 roku w Dębaku, a potem dwukrotnie w Lininie. Czym praca w ośrodku dla uchodźców różni się od realizowania projektów w innych miejscach? Daniel Brzeziński: Ta specyfika po tylu latach działań staje się trudna do uchwycenia, bo wszystko wydaje się nam naturalne. Najważniejsza rzecz to język. Osoby, które angażu