Nie lubimy Mariana Pankowskiego, oj, nie lubimy! Szczerze i nad podziw konsekwentnie, na wszystkich etapach naszej historii. Z jego sztukami zawsze były kłopoty. Niegdyś cenzuralne i nadal cenzuralne, choć teraz nie urzędnicy o tym decydują. Pankowski uporczywie szydzi ze wszystkiego, co za święte uważamy, a więc szargać tego nie wolno. Wszystkie jego sztuki, jakie znam, mówią o Polakach. "Ręce na szyję zarzucić" jest wyjątkiem. Mówi o Rosjanach, z Rosjan śmiać się można, to nawet modne. Zapewne dlatego przebił się jednak Pankowski na scenę w Katowicach. Rzecz dzieje się w oblężonym Leningradzie pod koniec blokady. W czasie apokalipsy, okrucieństwa, głodu, śmierci od bomb, z zimna, wyczerpania. Oto trzy kobiety. Anna, nauczycielka geografii, czeka na męża, kapitana artylerii, który walczy gdzieś tam na zimowym froncie; Łarisa, tancerka, a właściwie była tancerka, przedwcześnie podstarzała, opuchła od głodowania i kartofli; Olga, kom
Tytuł oryginalny
Dlaczego nie lubimy Pankowskiego?
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 15