Opiniotwórcze pismo społeczno-kulturalne po 18 latach przegrało w oczach urzędników m.in. z perkusistami z Opola. Dlaczego marszałek Sekuła skąpi pieniędzy na miesięcznik Śląsk? - Ukazało się ponad 200 numerów, jesteśmy obecni na rynku blisko 20 lat. To nic nie znaczy? - pyta Tadeusz Kijonka, twórca pisma, które przetrwało tylko dzięki jego uporowi - pisze Teresa Semik w Polsce Dzienniku Zachodnim.
We Wrocławiu hołubią "Odrę". Katowice są jakieś felerne Z okazji urodzin miesięcznika "Śląsk" Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego, napisał w liście gratulacyjnym, że w okresie trudnym dla periodyków społeczno-kulturalnych pismu udało się pomnożyć dorobek kulturalny regionu śląskiego i wziąć udział w kształtowaniu ogólnopolskie-go życia literackiego. Już w ubiegłym roku urzędnicy marszałka śląskiego postawili pismo w roli żebraka. W tym roku w ogóle pominęli go w rozdziale środków. Jest im na rękę, żeby "Śląsk" upadł? - Ukazało się ponad 200 numerów, jesteśmy obecni na rynku blisko 20 lat. To nic nie znaczy? - pyta Tadeusz Kijonka, twórca pisma, które przetrwało tylko dzięki jego uporowi. Urzędnik ma głos "Śląsk" może być porównywany tylko z wrocławską "Odrą". To jedyne na rynku wydawniczym tytuły opiniotwórcze, społeczno-kulturalne. "Śląsk" konsekwentnie porusza problemy histo