Gdyby odpowiedź na to pytanie była oczywista, nie byłoby odwiecznego mitu Don Juana i przedstawienie Grzegorzewskiego (w Teatrze Studio w Warszawie) nie cieszyłoby się tak wielkim sukcesem. I nie budziłoby kontrowersji. Tym bardziej że Grzegorzewski właśnie dla "Don Juana" ostatecznie porzucił (jak sam powiada) swój dotychczasowy styl swobodnego tworzenia scenicznego na kanwie cudzych utworów literackich, aby tym razem po prostu tylko interpretować cudzy tekst. Cudzy, lecz nie byle kogo. Cudzy, lecz genialny, o czym na ogół u nas nie wiadomo. Mit Don Juana to mit uwodziciela, mit śródziemnomorski, dany przed wiekami najpierw w hiszpańskich opowieściach, a potem w dramacie i teatrze. Ale Don Juan to także pewien przykry problem. Stanowi go sam fenomen uwodzenia, a zwłaszcza uwiedzenia już dokonanego. Postawiła go Biblia chrześcijan, twierdząc, że to właśnie od uwiedzenia zaczęła się egzystencja ludzi poza krainą szczęśliwości, poza Rajem. Cóż wię
Źródło:
Materiał nadesłany
"Wiadomości Kulturalne" nr 25