"Sen srebrny Salomei" w reż. Krzysztofa Prusa w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla w Gazecie Wyborczej-Katowice.
Decyzja o inscenizacji Słowackiego w XXI wieku nie jest łatwa. Nieodzownie bowiem rodzą się obawy: czy romantyczne słowo warto wypowiadać ze sceny? Owszem, Słowacki może być nudny i niestrawny (nie wszyscy zgodni są co do tego, że wielkim poetą był), jednak nie tym razem. Reżyser Krzysztof Prus zintensyfikował wszystkie środki sceniczne, by na dwie godziny oczarować widza. Ostatnim przedstawieniem, które swoją plastycznością wywarło na mnie tak ogromny wpływ, było "Odchodzi" Leszka Mądzika. Kiedy zobaczyłam, co stworzył na scenie Marek Mikulski, odczucia były podobne. Scenograf w ciemności stworzył dwa światy, oddzielone szkicem olejnym Matejki. Obraz, stając się przezroczystym, zacierał granice między snem a rzeczywistością. Porażająca przestrzeń w odcieniach czerwieni cała przesycona jest śmiercią i grozą, które przepowiada Wernyhora. Jednak to, co absolutnie dopełniło wizji, to muzyka. Wykorzystanie fragmentów "Symfonii pieśni żałos