"Śmierć w starych dekoracjach" wg opowiadania Różewicza w reżyserii Jerzego {#os#1241}Grzegorzewskiego{/#} kończyła sezon na dużej scenie Teatru Polskiego. Premierę miała w festiwalowe dni poświęcone polskim sztukom współczesnym. Premierowe przedstawienie miało defekt techniczny: prawie nic nie było słychać. Nawet z perspektywy czwartego rządu, w którym siedziałem (a ile rządów było za mną?). Skoro nie słychać - może tak zamierzono? Zdałem się więc na oglądanie odwróconego teatru, który umiejscowiono na... widowni i na słuchaniu tego, co się działo wokół mnie, pośród publiczności usadzonej przewrotnie na scenie. Dopuściłem myśl, że taka antyteza teatru jest możliwa. Bywałem już na przedstawieniach, w których głos aktorów niósł nie tyle tekst, ile emocje, ważne były nie słowa, a drgnienie strun głosowych, barwa, załamania głosu... Ale - okazało się - u Grzegorzewskiego było nie tak jednak. Następn
Tytuł oryginalny
Dla tych, którzy nie wiedzą
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 210