Znalazł się więc i Przybyszewski w repertuarze naszego katowickiego teatru, co zresztą nie jest znowu zjawiskiem szczególnie ekstraordynaryjnym, ponieważ ostatnimi laty powrócił - po wielu latach zapomnienia - na deski kilku polskich scen i stał się nawet jakby nieco modny. Dotyczyłoby to zwłaszcza jego "Śniegu", chyba najlepszej pozycji z całego dramaturgicznego dorobku tego pisarza. Choć można by naturalnie dyskutować, czy w ogóle w owym dorobku dałoby się przebierać według systemu "lepsze", "gorsze" itp. Nie są to bowiem rzeczy genialne, aczkolwiek kiedyś za takie uchodziły, a nawet trącące często nielichą grafomanią. Co zresztą odnosi się również i do powieści. W każdym razie sceniczny Przybyszewski, choć redivivus (częściowo), nie jest znowu taki łatwy do grania. Jego przesadna emfaza, pseudopoetycki patos, "naga dusza" i erotyzm ongiś uchodzący za śmiały, a dziś wyglądający bardzo naiwnie - sprawiają, że d
Tytuł oryginalny
Dla szczęścia
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Zachodni Nr 33