- Ohad kocha swoich tancerzy. Bycie częścią jego zespołu bywa czasem magiczne - z Benem Greenem, tancerzem Batsheva Dance Company, rozmawia Luiza Nowak w Lubelskiej Gazecie Teatralnej Proscenium.
Luiza Nowak: Zanim dołączyłeś do składu Batsheva Dance Company, uczyłeś się w Kibbutz Contemporary Dance Company. Jakie wskazałbyś różnice między tymi dwoma zespołami? Ben Green: Wydaje mi się, że główna różnica polega na tym, że mają zupełnie różnych choreografów. Obaj - Ohad Naharin i Rami Be'er - skupiają się niezwykle indywidualnie na tancerzach i nad tym, jak wykorzystać ich potencjał w spektaklu. To zupełnie różne osoby, zatem ich tancerze oraz metody pracy też muszą być inne, przez co każdy tworzy odmienny świat. Kibbutz skupia się głównie na balecie, z kolei w Batshevie wszystko oparte jest na języku Gaga. L.N.: Twoja kariera związana jest z teatrami tańca w Izraelu. Dlaczego właśnie Izrael? B.G.: Ukończyłem liceum artystyczne w Stanach Zjednoczonych i myślałem o studiach. Już wtedy oglądałem fragmenty spektakli Batshevy na YouTubie. Byłem nimi zachwycony. Jeden z moich nauczycieli doradził, żebym spróbował aplikować