Kapral Bronisław Grudziński w "Westerplatte", zabójczy brunet z "Hydrozagadki", kierownik elektrociepłowni w "Alternatywach 4" - każda rola Tadeusza Plucińskiego miała w sobie coś. Aktor o magnetycznym uroku zmarł we wtorek wieczorem.
O jego urodzie krążyły legendy. Prawda była od nich nawet bogatsza. - Wracając do naszej sceny rozrywania [przez Kalinę Jędrusik - red.] bluzki, to pamiętam, że miała miejsce już po tym, jak nasz romans wygasł całkowicie i wybrałem się z nową dziewczyną do SPATiF-u. Wtedy weszła Ona. Zauważyła nas i zrobiło się groźnie, była przecież nieprzewidywalna. Ale podeszła tylko do dziewczyny, po czym zaczęła ją głaskać po głowie i powiedziała: "Ładna jesteś, ładna, ale cycków takich jak ja to nie masz!". I jednym ruchem rozdarła na sobie bluzkę, z której wyskoczyły bujne piersi - opowiadał cztery lata temu Tadeusz Pluciński w rozmowie z Violettą Ozminkowski dla portalu Gazeta.pl. Pluciński zagrał w wielu filmach. W 1967 r. w "Westerplatte" kaprala Bronisława Grudzińskiego, w 1968 r. w "Stawce większej niż życie" wcielił się w kapitana Robertsa, w 1970 r. w "Hydrozagadce" był panem Jurkiem, brunetem z samochodem, w 1976 r. w "Brunecie wie