EN

20.08.2010 Wersja do druku

Dla mnie to Conrad Napowietrzny

Olśnieniem artystycznym była dla mnie rola CONRADA DRZEWIECKIEGO w "Tańcach Połowieckich". W skoku prawie od kulisy do kulisy, z rękami jak skrzydła ptaka i podkurczonymi niby lądujący żuraw nogami, zawisał w powietrzu jak gdyby nie obowiązywały go prawa przyciągania Ziemi - wspomnienie o tancerzu i choreografie w przededniu trzeciej rocznicy jego śmierci.

25 sierpnia przypada trzecia rocznica śmierci światowej sławy tancerza i choreografa, poznaniaka Conrada Drzewieckiego [na zdjęciu]. Najpierw łączyła nas ulica Wierzbowa. Bo rodzina Drzewieckich mieszkała w czasie wojny przy ulicy Grobla, a nasza - po hitlerowskich wywózkach i ucieczce z obozu na Głównej - przy ulicy Mostowej. Z Drzewieckimi mieszkała rodzina mojego zastępowego z konspiracyjnej organizacji harcerskiej "Szare Szeregi" Zenona Nowaka. I tak poznałem Conrada... Później łączyła nas, już po wojnie, ulica Roosevelta. Tam znajdowało się studium baletowe Marceli Hildebrandt-Pruskiej. Mieszkał u niej i miał swoją pracownię mój przyjaciel z awangardowej grupy plastycznej "R55" rzeźbiarz, malarz i scenograf Józef Kaliszan. Marcela Hildebrandt-Pruska przygotowywała Conradowi układy, za które na międzynarodowym konkursie w Vercelli otrzymał nagrodę "Primo Premio Assoluto". Od tego sukcesu zaczęła się właściwie jego światowa kariera jako

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dla mnie to Conrad Napowietrzny

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Głos Wielkopolski nr 194

Autor:

Ryszard Danecki

Data:

20.08.2010