Jestem prawnikiem i patrzę na wszelkie zjawiska z punktu widzenia utylitarności. Zdaniem moim teatr ma przemawiać do widza tak, by tenże zrozumiał treść i cel odgrywanej na scenie sztuki. Do widza bowiem przemawia nie tylko żywe słowo, ale i atmosfera, w której słowo do świadomości widza dochodzi. Na wyobraźnię widza działa nie tylko słuch, ale i wzrok; wszystko to kojarzy się tak, że w czasie przedstawienia przenosi się on z szarzyzny życia codziennego na miejsce dramatu i żyje jego treścią. Dla ludzi o wysokiej kulturze teatralnej wystarczy tu nawet sama dykcja, interpretacja słowna, gra aktora. Ale pamiętać trzeba, że 90 procent widzów, to zwykli zjadacze chleba, którym pożywienie duchowe w teatrze trzeba podawać w jak najbardziej dla nich zrozumiałej formie. Inaczej pojmując sprawę, można by zastąpić teatr wieczorami recytatorskimi. "Wesele", pozbawione wszelkich akcesoriów, jak wnętrza chaty wiejskiej, ubiorów krakowskich itd., dramat prze
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski