"Leonce i Lena" w reż. Michała Borczucha w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Iga Nyc w tygodniku Wprost.
Nuda, chaos i tania prowokacja, czyli wzorcowo nieudany spektakl. Michał Borczuch mógłby napisać poradnik, jak efektownie przyzwoity tekst skopać, wybebeszyć i przemienić w intelektualny bełkot. Sam bowiem tak uczynił z "Leoncem i Leną" Georga Buechnera. Aspirant do tytułu wschodzącej gwiazdy teatru pozbawił świetną komedię sensu i polotu. Na początek wrzucił trochę Kartezjusza, potem dał aktorowi telewizor do gwałcenia, a pod koniec kazał bohaterom rozmontowywać podłogę. Tak powstał spektakl o niczym. Nie pomogło nawet łopatologiczne uwspółcześnianie klasyka aluzjami o kurwikach i owsie oraz wyposażeniem jednej z postaci w reklamówkę sieci Media Markt z napisem "Nie dla idiotów". Niestety, tego ostatniego o spektaklu powiedzieć się nie da. Na zdjęciu: scena z próby.