"Tomek Sawyer" w inscenizacji Jana Szurmieja nie ma w sobie nic z kasowego "samograja". Ta zgrabna śpiewogra oparta jest przede wszystkim na dobrej teatralnej adaptacji epickiego tekstu Marka Twaina. "Przygody Tomka Sawyera" są lekturą klasy piątej szkoły podstawowej i gorliwe polonistki już zaczęły przyprowadzać do teatru swoje klasy. Wrocławska realizacja nie jest jednak robiona w celach edukacyjnych, a adaptacja, na której się opiera, nie przenosi wiernie Tomkowych przygód na scenę. Czasem łączy po kilka w jedną, co daje zgrabne skróty sceniczne i zagęszcza dramaturgię. Ze wszystkich mało teatralnych scen rezygnuje. Napisane przez Romana Kołakowskiego teksty piosenek pełnią funkcję trojaką - opowiadają to, co na scenie przedstawić byłoby trudno; komentują daną w opowieści Twaina rzeczywistość i wnoszą to, co autorzy przedstawienia chcieli do literackiego oryginału dopisać. To naprawdę zgrabna, wielopoziomowa zabawa. W największy nawias bierze j
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 5