EN

6.12.2004 Wersja do druku

Dla belfra zakazane

Gra, reżyseruje, pisze, produkuje - OMAR SANGARE wrócił niedawno z Los Angeles, gdzie przez rok wykładał aktorstwo na uczelni w Santa Barbara. Jego pobyt w Polsce zapowiada się pracowicie.

Czy znasz powiedzenie, kiedy źle komuś życzysz: Bodajbyś cudze dzieci uczył? - Cha, cha, cha... Rzeczywiście, wolałbym uczyć własne. A jaka była młodzież w Los Angeles? Jak Ci tam poszło? - Bezboleśnie, chociaż w obowiązkowym stylu wychowania bezstresowego. Wyraźnie dała się odczuć wysokość wymagań, zarówno samej uczelni, jak rodziców, którzy płacą za edukację swoich dzieci niemałe pieniądze. Jakie? - Pytasz o czesne, czy moje wynagrodzenie? O obie te rzeczy. - Czesne nie jest tajemnicą. Wynosi w tej szkole 35 tysięcy dolarów za rok. A co do mojej gaży, to mogę ci tylko powiedzieć, że zaspokoiła moje oczekiwania. Do tego doszła jeszcze spontaniczność reakcji tamtej młodzieży i szczery zapał do pracy, a to w promocji gratis. Oni naprawdę chcieli się czegoś nauczyć. W naszej prasie pisano, że Twoje zajęcia miały największe powodzenie. Czy to tylko reklama, czy prawda? - Prasa nie kłamie. Pracowałem z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dla belfra zakazane

Źródło:

Materiał nadesłany

Tele Tydzień nr 50

Autor:

Julitta Nowicka

Data:

06.12.2004