W Lublinie publiczne mówienie za pomocą fraszek ma nieco inną wartość niż np. w sąsiednim Rzeszowie. Od kiedy publicznie odkryto, że utalentowanym fraszkomówcą jest dyrektor miejscowego wydziału kultury, ta forma wypowiedzi zdecydowanie urosła w cenie.
Byłem świadkiem, kiedy to na bankiecie szef lubelskiej kultury, sympatyczny by nie rzec "jowialny" pan w średnim wieku, poproszony ,,przemówienie" fraszką na "aktualny" temat, powiedział mniej więcej tak: "Nie sprzyjają mojej tuszy obchody jubileuszy". Teatr lubelski decydując się na wystawienie "Pana Jowialskiego", w którym jak wiadomo główny bohater mówi fraszkami, bajkami, złotymi myślami, uczcił jubileusz 200-lecia urodzin Fredry, sprawiając zapewne swemu urzędowemu szefowi sporo przyjemności. Ale to oczywiście nie wszystko. Także publiczność miała z tego sporo przyjemności, bowiem spektakl okazał się zupełnie przyzwoity, nie pozbawiony kultury i tego, co krytycy, czy historycy określiliby mianem stylu fredrowskiego. Romana Próchnicka, reżyserka "Pana .Jowialskiego", wyszła z założenia, że Fredro dzisiaj to przede wszystkim ,,raj" dla aktorów. W ładnej, nieco staroświeckiej scenografii Teresy Ponińskiej, w sentymentalno- arkadyjskim o