"Diva" w reż. Stanisława Miedziewskiego w wykonaniu Wiolety Komar z Teatru Rondo w Słupsku, na Festiwalu Warszawa Singera w Warszawie. Pisze Tomek Domagała na swoim blogu Domagalasiekultury.
Gdy tylko przeczytałem, że monodram ten zostanie pokazany w Teatrze Żydowskim, na Scenie na Piętrze, jęknąłem. "Znowu nic nie będzie widać", pomyślałem, bo niestety - scena ta kompletnie nie nadaje się do pokazywania teatru - od trzeciego rzędu widać tylko popiersia. "Biedna Wioleta Komar" - pomyślałem - "pewnie na scenie będzie się dwoić i troić, i to wszystko na darmo". Okazało się jednak, że Wioleta Komar przez cały monodram stoi i mówi. W sobotni wieczór 23-go sierpnia, było to niestety mówiące popiersie i od tego momentu zaczynam mieć z tym monodramem problem. Dla mnie teatr to ruch a wygłaszany z jednego miejsca tekst, to bez względu na urodę aktorki - słuchowisko. Artystka kreuje fikcyjną postać wielkiej divy operowej Nory Sedler, która z powodu swojego pochodzenia, zostaje deportowana do łódzkiego getta i tam przechodzi piekło. Przeżywa jednak wojnę i musi żyć dalej. Tyle wiemy z tej bardzo przejmującej i pięknej opowieści. Napisa