EN

26.06.2017 Wersja do druku

Diva assoluta i teatr, który nie musi, ale może

"Dom Bernardy Alby" w reż. Magdaleny Miklasz w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.

Gdy już nie mogę, czytam stare książki i oglądam stare filmy. I stare spektakle! Takie sprzed tego wszystkiego, które "jeszcze nie wiedziały". "Dom Bernardy Alba" jest starym tekstem i starym spektaklem, ale że jest dobry, to go wciąż nie zdjęli. Zresztą każdy powód jest dobry, żeby jechać do Poznania. Zaczyna się jak "Six Feet Under" i "Plac Bohaterów", śmiercią patriarchy, ale dla porządku powiedzmy, że Lorca jest starszy. Lato i stypa, no prawie Czechow, i nawet fuzja wystrzeli pod koniec. Szyja rodziny już nie ma męża, a jej córki w liczbie pięciu nie mają jeszcze, a może by chciały. Tymczasem siedzą na chacie i wzdychają do "najpiękniejszego we wsi". Żeby jechać gdzieś daleko w sprawach teatralnych, muszę mieć powód w postaci aktorki. Antonina Choroszy - lecę! Jak ona patrzy, jak ona mówi... Diva assoluta. I już rozumiem, za co ją tak wielbią geje. Za bycie nad-kobietą, za bycie Aktorką. I to jeszcze w tytułówce. Jej Bernarda j

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Diva assoluta i teatr, który nie musi, ale może

Źródło:

Materiał nadesłany

przekroj.pl

Autor:

Maciej Stroiński

Data:

26.06.2017

Realizacje repertuarowe