"Kokolobolo, czyli opowieść o przypadkach Ślepego Maksa i Szai Magnata" w reż. Jacka Głomba w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Michał Lachman w portalu ww.lodzwkulturze.
Miasta, jak ludzie, potrzebują mitu. Każde tworzy go na własny obraz i podobieństwo. Potem się z nim zmaga, męczy, spiera. Z Łodzią jest nieco inaczej. Łódź się jakoś nie bardzo spiera, nie bardzo zmaga. Mity i opowieści rozpływają się i nie do końca wiadomo, gdzie są. Bo z kim by tu pogadać, z jaką legendą się pokłócić, na kogo zwalić winę? Kto miałby zostać ważną osobowością, poważnie i twórczo na nas wpłynąć, zganić albo pochwalić? Poznański? Grohman? Scheibler? To przecież bliżej nieokreśleni przemysłowcy. Więc może z innej bajki: Skwarczyńska, Strzemiński, Kobro? Ale kto o nich słyszał? To może Liebeskind albo Libera. Ale ci znowu wyjechali. Pauza. Bo w zasadzie chodzi o coś innego. O coś dużo bardziej egoistycznego. Należy samemu sobie opowiadać o sobie. Świat powinien obrastać w opowieści i historie, którymi należy się dzielić, bo one łączą. No więc to chyba zaczyna się w Łodzi dziać. Zaczyna się mówienie