"Klata Fest." w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Życiu Warszawy.
Klata Fest. zainteresował... i rozczarował. Oblegany przez publiczność festiwal miał uczynić z Jana Klaty najważniejszego reżysera nie tylko młodego pokolenia. Przyniesie efekt odwrotny: obnażył pustkę myślową, ordynarność i nudę jego teatru. Jan Klata przybywał na własny festiwal niosąc nad głową aureolę, którą pracowicie doczepiły mu media. Oto twórca niepokorny, za nic mający narodowe symbole i polityczną poprawność. Człowiek żarliwej wiary, zawsze z różańcem w kieszeni, a jednocześnie bezkompromisowy krytyk wynaturzeń polskiego katolicyzmu. Buntownik z irokezem na głowie, w wojskowym mundurze, przyjeżdżający do Warszawy, która dotychczas się na nim nie poznała. Reżyserował we Wrocławiu, Wałbrzychu, Gdańsku, a tu nie. Wszystko to, jak i reklama na niespotykaną przy teatralnych wydarzeniach skalę, ściągnęło do sal Dramatycznego i Studio tłumy. Było tak jak przed laty podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych, kiedy