Aż trudno uwierzyć, że "Semiramida" wyszła spod pióra autora "Wznowienia". Między tymi dwoma dramatami jest bowiem gigantyczna przepaść. Rzecz jasna, nie myślę tu o różnicy czasów, w jakich osadzona jest akcja obu sztuk (oświecenie i nasza współczesność), ale choćby o wręcz zaskakująco różnym poczuciu humoru autora. "Semiramidę" co prawda wspiera sam mistrz Diderot, a "Wznowienie" może liczyć jedynie na kukiełki (z krówką na czele), nie zmienia to jednak faktu, że wszelkie cytaty i zapożyczenia trzeba było inteligentnie złożyć w logiczną i zajmującą widza całość. Wojtyszce sztuka ta udała się co najmniej dobrze. Fabuła "Semiramidy" osnuta jest wokół podróży Diderota do Petersburga i wieńczącego ją pobytu na dworze carycy Katarzyny II. Już tylko to jest opowieścią ciekawą samą w sobie, a wzbogacone finezyjnymi i pełnymi humoru dialogami i monologami, staje się scenicznym minirepetytorium z literatury i historii. Oczywiś
Tytuł oryginalny
Diderot przez Wojtyszkę opisany
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 31