Niby to rozprawa o kondycji ludzkiej, niby to traktat o życiu i śmierci. Autor scenariusza próbuje stworzyć takie pozory. Na tym się niestety kończy! Są to w rzeczywistości bardzo luźne wypiski z prozy Tomasza Manna ("Czarodziejska góra" i "Doktor Faustus") uzupełnione fragmentem "Idioty" Dostojewskiego. Nie jest to zresztą tak istotne, gdyż "dzieło" sceniczne niewiele ma wspólnego z twórczością autora "Buddenbrooków". I o to mam n a j m n i e j s ze pretensje do scenarzysty i reżysera Piotra Paradowskiego. Gorzej, że ze sceny przez dwie godziny wieje totalną nudą! Słuchałem tych dialogów, nie było w nich ani ładu, ani składu. Gubiłem się w "znakach" dawanych mi przez reżysera i scenografa (Franciszek Starowieyski). Niestety, ze smutkiem przyznaję, że nie udało mi się rozwikłać dlaczego Lodovico Settembrini (Andrzej Mrozek) schodzi i wchodzi po niekończącej się drabinie albo raz ma szalik czerwony, raz czarny, po co
Tytuł oryginalny
Dialogi i monologi z Manna
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 85