"Fahrenheit 451" Ray'a Bradbury'ego w reż. Marcina Libera w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Jacek Górecki w magazynie Lavie.
Gdy płoną książki, płonie znacznie więcej. Płonie inteligencja, jakaś przekazywana przez drugiego człowieka myśl. Płonie słowo, historia, wspomnienia. Płoną przede wszystkim ludzie. W utopijnym świecie narysowanym w książce "Farhenheit 451" przez Raya Bradbury'ego posiadanie książek, grozi karą śmierci. Wszystkie książki są zakazane. Lista niekończąca się: Dostojewski, Różewicz, Iwaszkiewicz czy nawet trywialny Paolo Coelho czytany na scenie. Apokalipsa niemożliwa, a jednak w zanikającej kulturze słowa dość realna. W spektaklu Libera inspirowanym tekstem Bradbury'ego wszystko zaczyna się od sceny rewizji w domu kobiety (brawurowa rola Katarzyny Figury), która w ukryciu czyta dziecku, obrazoburczy fragment "Zwrotnika Raka" Millera. A potem... Potem czeka na nią wyrok. Żyjemy w kulturze obrazkowej. Kulturze, w której łatwiej jest zapamiętać obrazki przeskakujące na ekranie telewizora, niż jedno zdanie zapisane na papierze. Liber wraz z dramatu