Anouilh, Sartre, Camus okupują ostatnio czasopisma zajmujące się dramatem i teatrem. Dyrekcje i zespoły uważają za punkt ambicji wystawianie ich sztuk. Wszyscy po trosze nurzamy się i po trosze snobujemy tym gatunkiem francuskiej sztuki, jego intelektualną metaforą, rozległością aluzji, mistrzostwem dowcipnego, często błyskotliwego dialogu. Po raz któryś tam w ciągu wieków Antygona, Orestes, rzymscy cesarze, Joanna d'Arc i przede wszystkim dziś - ojcowie inkwizycji, wkraczają na scenę, by podnieść ciężar jeszcze jednej współczesności, by przemienić się w symbol problemów jeszcze jednej epoki. Po jałowych latach naszego repertuaru z trudem przetykanego z rzadka Brechtem i Majakowskim, ten zwrot do zakazanych wówczas gatunków i utworów jest zrozumiały. Działa odświeżająco. Jest poszukiwaniem intelektualnej samowiedzy i nośności artystycznej, pogrzebanych przez tamte lata. Ale jednocześnie w wielu wypadkach sztuki te bud
Tytuł oryginalny
Dialog z historią
Źródło:
Materiał nadesłany
?