Ponieważ czuję, że nie nadążam, choć bardzo się spieszę, postanowiłam dać upust artystyczny temu niewygodnemu uczuciu - pisze w felietonie dla e-teatru Małgorzata Sikorska-Miszczuk.
Oto przed Państwem dialog międzypokoleniowy odbywający się w fikcyjnej rodzinie patologicznej, wymyślony przeze mnie dla poprawy nastroju. Ja - idę do matki - pytam: Czy rzeczywiście muszę się tak spieszyć? Czy jest tak późno? Czy czas pracuje przeciwko mnie? Czy kochasz mnie taką spóźnioną? Matka: Moja matka, a twoja babka, nie czytała książek, gdyż nie miała ich pod ręką. Książki nie plenią się przecież jak chwasty to tu, to tam; a tam gdzie moja matka wzrastała, plenił się głównie chrzan. Z chrzanu nic nie da się wyczytać, choć piękno i dzikość natury wpisana jest w każdy chrzan. Tylko Proste Kobiety, które nie umieją czytać, lecz sercem widzą wszystko, w tym również niewidzialne litery przyrody, czytają z chrzanu. Moja matka, a twoja babka, wzrastała w samym sercu natury, na południowym-wschodzie Polski, ale tak się stało, że proporcje pomiędzy mową traw i lasów, a mową ludzką, uległy tam zaburzeniu. Proste Kobiety, za