"Uwaga... publiczność!" w reż. Edwarda Wojtaszka w Och Teatrze w Warszawie. Pisze Jacek Sieradzki w Odrze.
Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem - wpięte w marynarki i koszule znaczki z tym napisem obnosiliśmy w środowisku scenicznym wiosną ubiegłego roku. Szło o rzecz podstawową: o szacunek dla postaw twórczych. Gruboskórność samorządowych notabli we Wrocławiu czy Warszawie, traktowanie ludzi teatru jak popychadeł, którymi można dyrygować i nawet nie trzeba się z tego tłumaczyć - wszystko to wywołało wtedy protest podpisany przez dobrych kilka tysięcy osób, odczytywany przed spektaklami Warszawskich Spotkań Teatralnych. Artyści sceny zjednoczyli się w spektakularnym oporze - oczywiście dalece nie wszyscy i oczywiście ledwie na chwilę, która rychło miała prysnąć niczym zbyt piękny sen. Dziś mało kto pamięta o tamtej sprawie, przykrytej kolejnymi dyskusjami i aktami protestu, choćby kwestią wizerunku Starego Teatru czy odwołania "Golgoty picnic". Tymczasem nie bez zdumienia przychodzi skonstatować, że do debaty postanowił - z poślizgi