EN

22.12.2000 Wersja do druku

Diagnoza zastępcza

Pisarz okazuje się bezradny w konfrontacji z rzeczywi­stością ostatniego dziesię­ciolecia, nie potrafi odróżnić skutków od przyczyn, objawów od źródeł choroby. Trudno wpraw­dzie oczekiwać od dramatu głębi­nowej analizy socjologicznej. Pi­sarz ma święte prawo do metafo­ry, skrótu i niesprawiedliwych ocen. Rzecz jednak w tym, że nie­mal wszystko, o czym traktuje je­go nowy utwór, jest krzyczącym banałem, przeżuwaniem dawno przeżutej papki. Ramowy pomysł był interesują­cy: oto umiera gospodyni. Wdo­wiec zaprasza rodzinę i sąsiadów do czuwania przy zmarłej. Ale ni­kogo to nie obchodzi (bo wódki nie postawił), pieśni śpiewają więc wy­najęci muzycy z kapeli rockowej. Jego pomocnik Boleś (postać o nie­jasnej tożsamości) sprowadza mia­stowych turystów i przejezdnych. Śmierć już nie znajduje uszanowania, a życie stoczyło się na manow­ce plastikowej egzystencji. Na poziomie założeń, przesła­nia, tezy ogólnej "Requiem..." si�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Diagnoza zastępcza

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna nr 298

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

22.12.2000

Realizacje repertuarowe