XVII-wieczna opowieść zza klasztornych murów - o światłym ojcu Grandier, matce Joannie i jej zakonnicach opętanych przez szatana - okazała się tematem niezniszczalnym. Krzysztof Penderecki pisząc "Diabły z Loudun" (sam jest autorem libretta według powieści A. Huxleya) daje jeszcze jedno ujęcie tego zdarzenia. Od premiery w Hamburgu (1969 r.) ponad 20 razy opera ta trafiała na scenę. W Polsce po raz pierwszy prezentowano ją przed 13 laty. W sobotę i niedzielę to wielkie sceniczne przedsięwzięcie poddane zostanie osądowi widowni łódzkiego Teatru Wielkiego. Reżyserem i inscenizatorem jest artysta mający świetną operową renomę - MAREK WEISS-GRZESIŃSKI - Czy da się jeszcze coś odkryć w historii zawartej w libretcie? - Przede wszystkim trzeba podjąć decyzję; jak odnieść się do zdarzenia, które kierowałoby raczej w stronę farsy niż prawdziwego dramatu. Historycznie rzecz cała skończyła się nikczemnie. Matka Joanna i jej siostry jeździły po
Tytuł oryginalny
"Diabły z Loudun" - opera i replika
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki Nr 139