W POLSKIEJ historii operowej, jakkolwiek dość ubogiej, ale już dwusetletniej, wypadek bez precedensu! - Czołowe dzieło naszej szkoły narodowej, "Halka" Moniuszki jak od prapremiery w 1858 r. zaczęła czekać na światową popularność, tak czeka daremnie do dzisiaj, nie mogąc - poza granicami Słowiańszczyzny - utrzymać się w żelaznym repertuarze zagranicznych teatrów Opery. Tymczasem "Diabły z Loudun" Pendereckiego rozpoczęły od światowej kariery - prapremiera w Hamburgu, a niebawem wystawienie w Santa Fe, w Nowym Meksyku, USA - na inscenizację w Warszawie czekając potem przez bitych lat sześć. Czy to pachnie skandalem?... Nie! Węszących zapach łudzi. Liczne przyczyny zwłoki można by zebrać w trzech punktach: 1) brak dyktatury, 2) brak partytury, 3) brak koniunktury. To prawda, że z widomie dodatnimi skutkami zagospodarowaliśmy się po II wojnie w socjalizmie. Bardzo korzystnie, z wyjątkiem niektórych gałęzi sztuki i dlatego, szcz
Tytuł oryginalny
Diabły z Loudun
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 26