O "Diabłach z Loudun" napisano więcej niż o jakiejkolwiek innej inscenizacji w warszawskim Teatrze Wielkim. Kilkuletnie perypetie tej pechowej premiery nieraz były przedmiotem zainteresowania prasy i wprost prowokowały do ironicznych uwag pod adresem Teatru, który nie umiał się z nią uporać. Gdy wreszcie jednak stała się faktem, wywołała falę recenzji i komentarzy tym większą, że poprzedzająca premierę naturalna atmosfera zaciekawienia i napięcia zyskała dodatkową podnietę w postaci krytycznych wypowiedzi kompozytora, który - obejrzawszy swoją operę na próbach - odniósł się do tej inscenizacji z dezaprobatą. Ślady tej dezaprobaty dostrzec można było następnie w wielu recenzjach, których autorzy usiłowali brać w obronę dzieło, krytykując przedstawienie. Namnożyło się przy tym nieporozumień, lecz równocześnie - co jest na pewno ważniejsze - premiera "Diabłów z Loudun" i związane z nią dyskusje zmusiły nas, by na
Tytuł oryginalny
Diabły Pendereckiego w Warszawie
Źródło:
Materiał nadesłany
Ruch Muzyczny nr 16