"Mistrz i Małgorzata" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Kacper Sulowski w Gazecie Wyborczej - Lublin.
Mrocznie, tajemniczo i strasznie. Teatr Osterwy zmienia się w osławioną scenę Varietes, w której dzieją się rzeczy nie z tej ziemi. Lecące z nieba pieniądze, obcinane głowy I gadające koty to tylko najlżejsze z nich. Od kilku miesięcy Teatr Osterwy coraz silniej zaznacza swoją obecność w przestrzeni miejskiej. Tak jest i tym razem. Z okazji premiery "Mistrza i Małgorzaty" niespodzianki czekają na widzów już przed budynkiem. Stanęły tam zabawki z wesołych miasteczek i cyrkowe chorągiewki. Wewnątrz tak przyjemnie już nie jest. Bogata, ale mroczna scenografia przypomina scenerię horroru "Lunapark" Tobe'a Hoopera. Scena to wielka szachownica, po której jeżdżą karuzelowe koniki. Widz, zamieniając się miejscem z aktorem, staje się elementem tego scenicznego świata. Ale o tym ma przekonać się wkrótce. Na scenie pojawiają się artyści moskiewskiego teatru Varietes. To moment, w którym poznajemy świetnie zarysowanych bohaterów: Wolanda i jego świty.