Z pewnością młodemu zespołowi nie można odmówić pasji i energii. Cały spektakl zagrany jest dynamicznie. Niestety brak tu dramaturgii i stopniowania emocji - o "Mistrzu i Małgorzacie" Teatru Ludzi Upartych w reż. Jana Polaka w Teatrze Impresaryjnym im. Włodzimierza Gniazdowskiego we Włocławku pisze Małgorzata Tarkowska z Nowej Siły Krytycznej.
"Mistrz i Małgorzata" to jedno z największych arcydzieł literatury i zarazem jedna z największych pokus dla współczesnych reżyserów. Bogactwo kontekstów kulturowych i niezliczony wachlarz interpretacji stanowi obietnicę dzieła niezwykłego, magicznego, które nie tkwi w żadnym historycznym czasie, ale wciąż istnieje w potencjalnej współczesności. Niestety nierzadko twórcy teatralni zapominają, że wielkie arcydzieła literatury wymagają równie mistrzowskiego zmysłu interpretacji i niemałej charyzmy oraz odwagi w inscenizowaniu i przyswajaniu klasyków. "Mistrz i Małgorzata" jest zatem, bardziej niż obietnicą, wyzwaniem, któremu niełatwo sprostać. W Teatrze Impresaryjnym im. Włodzimierza Gniazdowskiego pełna obaw zajmowałam miejsce w fotelu. Niestety okazało się, że owe obawy okazały się słuszne. Jan Polak mając do dyspozycji aktorów - amatorów oraz, co sam przyznał, słabe zaplecze techniczne, zdecydował się na zbyt odważny krok. Reży