"Czarownice z Salem" w reż. Piotra Dąbrowskiego w Teatrze im. Węgierki w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Gdyby Dramatyczny wystawił "Czarownice z Salem" przed rokiem - byłby to świetny komentarz do naszej lustracyjnej rzeczywistości. Teraz to ledwie pogrobowa refleksja. Ale dobrze się stało, że spektakl powstał Historia szaleństwa, które 300 lat temu opanowało pewne miasteczko - choć przez Arthura Millera ubrana w kostium historyczny - pokazuje społeczne mechanizmy, aktualne po dziś dzień. Niedawno też je przerabialiśmy. Spóźnienie się z tematem nie odbiera spektaklowi wartości, bo poza wątkami rozliczeniowymi są w nim jeszcze inne, nawet atrakcyjniejsze. To sceny emocji, dobrych i złych, rozgrywających się między mężczyzną a kobietą. Machina rusza Można by "Czarownice z Salem" wrzucić do worka z napisem: "zaczęło się od drobiazgu. I od kobiety". Ona stała się zaczynem wygnania z raju i wojny trojańskiej, ona uaktywniła demony w Salem. W przypadku miasteczka, w którym wszyscy zaczynają się nawzajem oskarżać - dodajmy: to kobieta odrzu