"Podsłuch" w reż. Marii Spiss w Teatrze Nowym w Krakowie. Pisze Łukasz Drewniak w Dzienniku.
Znowu pamflet na Austrię - to pierwszy wniosek po obejrzeniu zgrabnego, wartkiego przedstawienia Marii Spiss opartego na dwóch jednoaktówkach Herberta Bergera. Co ci austriaccy dramaturdzy chcą od swojej austriackiej ojczyzny i od swojego austriackiego społeczeństwa, skoro nieustannie muszą kalać austriackim piórem austriackie gniazdo? Toż to taki piękny i czysty kraj, a ludzie jacy mili, gościnni, dobrze wychowani. Bernhard, Jelinek, Turini, Schwab, a teraz Berger mogą obrzydzić najprzyjemniejszy pobyt w Wiedniu i okolicach. Aż dziw, że temu potwornemu krajowi pozwolono zorganizować Euro 2008, że się jeszcze tam bez lęku jeździ na nartach. Przyjrzyjmy się jednak bliżej jego typowym mieszkańcom. Berger analizuje fenomen emeryckiej nudy. Sześćdziesiątka na karku, dzieci odchowane, odprawa wysoka, czasu od cholery, w telewizji nic ciekawego, co robić? Otto i Lucy, bohaterowie "Podsłuchu", kupują nowoczesny sprzęt podsłuchowy, bo szklanka i ucho już