"Była już taka miłość, ale nie ma pewności, że to była nasza" w reż. Przemysława Wojcieszka w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Leszek Pułka w Dzienniku - dodatku Kultura.
Chaplinowska maniera inscenizacyjna Przemysława Wojcieszka zaprowadziła postaci thrillera "Była już taka miłość..." na manowce. Bohaterowie wykrzykują o utracie wiary i o okrucieństwach wojny, śmigając po legnickim kościele niczym Charlie w "Gorączce złota" po chałupie Tekst Wojcieszka wystawiony w legnickim kościele nie iskrzy ani aktorstwem, ani anegdotą. Od początku brak w spektaklu intrygujących znaków teatralnych - bożonarodzeniowe nieprzybrane drzewka, świece, rewolwer w dłoni, flaszka z napitkiem, chleb. Można zaczynić choćby "Lśnienie", jest banał, smętek i pustka. Mimo że siedzimy u podnóża ołtarza i w prologu jesteśmy świadkami śmierci młodziutkiej kobiety, emocje krzepną w chłodzie powietrza. Furia, gwałt i groza zdarzeń nie budzą ani nie mrożą krwi w żyłach. Oto doświadczamy teleportacji w czasie. Dezerter z frontu wschodniego przybywa do wiejskiej wspólnoty. Jest 1942 rok w niemieckim Wolimierzu. Paul (Łukasz Węgrzynowski)