PRZYZWYCZAJENI jesteśmy narzekać w Polsce na nadmiar różnorodnych biur i instytucji. Jest jednak taka wspaniała instytucja (i co dziwniejsze bez państwowej subwencji), na którą nikt nie narzeka. Zwie się ona Zaiks. Stowarzyszenie Autorów. Związek ochrony praw autorskich. Powołana wkrótce po pierwszej wojnie światowej dla obrony materialnych i moralnych praw twórców. Organizacja wszechstronna, prężna i młodzieńcza, mimo pobalzakowskiego już wieku. Dzięki niej właśnie (nie wspominając o takim "drobiazgu" jak ustawa o ochronie prawa autorskiego) niezależnie od tego czy "Biedroneczki są w kropeczki" zagrano na dancingu w sopockim Grand Hotelu, czy na zabawie Ochotniczej Straży Pożarnej w Mszanie Dolnej - autor tekstu i kompozytor melodii otrzymają należne im wynagrodzenie. Pieniądze zainkasuje przedstawiciel Zaiksu i po dłuższej wędrówce dotrą one do kieszeni autorów. Podobnie rzecz ma się ze sztukami. Teatr wystawi
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Kulturalny nr 39