Idea sztuki totalnej Christopha Schlingensiefa nie zrodziła się z czystej abstrakcji - o nocnym maratonie filmowym w ramach rzeszowskiego Festiwalu Nowego Teatru pisze Katarzyna Oczkowska w gazecie festiwalowej [REC]magazine.
Od Luisa Buuela zaraził się niechęcią do obrzydliwie zakłamanego mieszczaństwa. Herbert Achternbusch zainspirował go w kwestii prześwietlających analiz patologii rodzinnych relacji. Rainer Werner Fassbinder był zaś dla niego ważny ze względu na wątek historii uwikłanej w nazizm, który pęcznieje jak bąbel pod naporem manipulacji i braku przepracowania. Nie ma nic bardziej żenującego niż wymuszone, nieumiejętnie przeprowadzone prowokacje. Ale w odniesieniu do reżyserskich decyzji Schlingensiefa nie było miejsca na jakiekolwiek potknięcia - zawsze trafiał w punkt, wystawiając na widok publiczny to, co pominięte, zmarginalizowane i co wcale nie chce zostać zobaczone. Prowokując niczym Akcjoniści Wiedeńscy czy Joseph Beuysa, przeprowadzał widza przez wynaturzone, patologiczne imaginarium świata, w którym przyszło nam żyć. Skondensowany obraz takiej rzeczywistości oddają filmy zaprezentowane podczas wczorajszego maratonu, który słowem wstępnym op