Gdyby w czwartkowym Teatrze Sensacji istniała tradycja prezentowania widowisk kostiumowych z dawnych epok - sztuka Juliusza Słowackiego pt. "Beatryks Cenci" pasowałaby tam jak ulał. Ale - oczywiście - jest to dzieło naszego wieszcza i rzecz cała musi się odbyć z wszelkimi honorami. Zresztą dobrze się stało, bo "Beatryks Cenci" należy do tragedii grywanych rzadko - zapewne z tej racji, że w twórczości Słowackiego nie zajmuje miejsca poczesnego. W popularnej monografii Juliusza Kleinera czytamy o niej słowa rzeczowe, lecz nie euforyczne. Ba - jest tam nawet i maleńkie "ale": "... Słowacki nie ustrzegł się od nieprawdopodobieństw i niekonsekwencji". A przecież w tej sztuce wyposażonej w zawiłą fabułę i dobre tempo - jest materiał na soczyste, dramatyczne widowisko. Gustaw Holoubek - reżyser telewizyjnego spektaklu o rodzinie Cencich, przygotował przed kilku laty świetne przedstawienie "Mazepy". Najwyraźniej dobrze się czuje w świecie Słowackiego, wydo
Tytuł oryginalny
Detective story Juliusza Słowackiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Panorama nr 13