Zadziwiające, jak egzotycznie odległe wydają się opisywane w tej sztuce wydarzenia. Eustachy Rylski napisał w latach 80. historię z kluczem, opartą na motywach perturbacji Jarosława Iwaszkiewicza z Nagrodą Nobla i Nagrodą Leninowską. Uwikłanie twórcy w związki z władzą, analiza metod działania demonicznie postrzeganej Partii, która jak pająk-krzyżak szybko i skutecznie łowiła w swe sieci co grubsze ofiary, dziś nabiera charakteru science fiction. Co wcale nie znaczy, że inteligentnie i celnie przeprowadzona analiza na ten temat mniej cieszy, niż kiedyś. Cieszy tym bardziej, im nas wszystkich mniej bezpośrednio dotyczy. To jak z widowiskiem, pokazem połykacza ognia, wokół którego grupujemy się w bezpiecznej odległości. Gdyby nas doń siłą przyciągano, wychodzilibyśmy poparzeni. "Prawdziwość" akcji reżyserowanej przez Janusza Zaorskiego, a fotografowanej przez Jacka Zygadłę podkreśla miejsce - Stawisko, dziś iwaszkiewiczowskie muzeum. A nad n
Tytuł oryginalny
Deszczowe preludium
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 6