W sobotni wieczór na Starym Rynku można było zobaczyć jeden z najlepszych filmów w historii kina niemego, posłuchać na żywo legendy polskiej muzyki industrialnej czy spotkać tajemnicze postacie. Wszystko to odbyło się w ramach Rynku Sztuki, czyli kameralnego festiwalu niekonwencjonalnej twórczości - pisze Ewelina Stefańska w Gazecie Wyborczej - Płock.
Impreza odbyła się już po raz 11. Choć w sobotę od rana padał rzęsisty deszcz, to już po południu, przed rozpoczęciem pierwszych wydarzeń, pogoda się poprawiła i nie pokrzyżowała planów organizatorom. Ale pochmurna aura odbiła się, niestety, na publiczności, która wydawała się mniej liczna, niż choćby w ubiegłym roku. Rynek Sztuki rozpoczął się tradycyjnie od spektakli teatralnych. Na placu 13 Straconych Teatr Delikates zabrał widzów na "Spacer w chmurach. Marzyciele" [na zdjęciu], a od godz. 17 na Starym Rynku trwały spektakle dla dzieci - "Czerwony Kapturek" gdańskiego Teatru Barnaby i "Morskie opowieści" poznańskiego Teatru Łata. Choć widownia nie była tłumna, mobilną scenę tej ostatniej grupy ściśle otoczył wianuszek widzów - zarówno najmłodszych, jak i dorosłych. Oglądali perypetie bohaterów, którzy udali się w morską podróż własnoręcznie zbudowanym statkiem. Aktorzy, w strojach w marynarskie pasy, bez słów przedstawil