"Rumi. W mgnieniu oka" w reż. Roberta Wilsona, prapremiera w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Weronika Szczawińska w Didaskaliach-Gazecie Teatralnej.
"Kamienie spieszą, by zatańczyć" - cytat z wiersza Mewlany Dżalaluddina Rumiego, sufickiego mistyka, rozpoczyna najnowszy spektakl Roberta Wilsona. Wers ten mógłby z powodzeniem stanowić motto całego widowiska. "Rumi. W mgnieniu oka" z warszawskiego Teatru Wielkiego (autorski projekt reżysera i tureckiego muzyka Kudsi Ergunera) to wysmakowane studium sprzeczności, spektakl oscylujący pomiędzy ciszą ruchu i niepohamowaną gwałtownością muzyki. Widzowie zasiadają na scenie teatru, naprzeciw samotnego muzyka. Wilson i jego współpracownicy zdecydowanie odcinają się od dekoracyjnych wnętrz opery. Minimalistyczna, oczyszczona przestrzeń stwarza odpowiednie warunki dla kameralnego koncertu i skupionego widowiska. Spektakl otwiera długa uwertura artysty grającego na santurze, po czym następuje entree pozostałych pięciu bohaterów wieczoru: grupy muzyków pod kierunkiem Kudsi Ergunera. Na scenie, przed prostą, białą fasadą o rozjarzonych oknach pojawia się