"Deprawator" Macieja Wojtyszki w reż. autora w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Sandra Szwarc, członkini Komisji Artystycznej 25. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Na początku muszę przyznać się do pewnego lęku, który towarzyszy mi w teatrze dość często. Ilekroć zasiadam na widowni i po podniesieniu kurtyny (bądź nie) moim oczom ukazują się krzesła, stoły, okna, firanki, drzwi z prawej i lewej strony, czyli innymi słowy scenografia którą można by uznać za realistyczną, jeszcze zanim na scenie wystąpią aktorzy, na moje czoło występują zimne poty. Nieraz przekonałam się, iż podobny obrazek zwiastuje inscenizację raczej mało interesującą bądź do bólu przewidywalną, którą albo zapomina się niejako z automatu, albo chciałoby się po prostu "odzobaczyć". Oczywiście, można założyć, że skoro książki nie ocenia się po okładce, to i spektaklu nie powinno się oceniać po scenografii; do tego lęk jest zjawiskiem irracjonalnym i nie należy przywiązywać do niego zbyt wielkiej wagi. Niejednokrotnie jednak moje obawy potwierdzały się, a scenografia pełniła w takich przypadkach funkcję zwiastuna katas