EN

12.02.2013 Wersja do druku

Depardieu

Rasputin zaliczony, teraz Depardieu chce zagrać Putina, zwłaszcza po tym, jak Daniel Day-Lewis został Lincolnem - pisze w swoim felietonie w Tygodniku Powszechnym Jan Klata

Każdy mieszkaniec planety Ziemia (nie tylko Francuz czy inny sowietolog) wie, że Gérard Depardieu jest nie w ciemię bity. Po zagraniu francuskich wszystkich świętych od Dantona do Obelixa, postanowił poszukać nowych wyzwań i ujrzał swój Lebensraum (jak to jest po francusku?) na Wschodzie. Tylko artysta głodny jest wiarygodny, Rasputin zaliczony, teraz Depardieu chce zagrać Putina, zwłaszcza po tym, jak Daniel Day-Lewis został Lincolnem. Każdy mieszkaniec planety Ziemia (nie tylko Francuz czy inny sowietolog) zdążył już zauważyć, że nie w ciemię bity Depardieu jest po prostu uderzająco podobny do Putina. To nie może być przypadkowe, wie to Gérard, wie to Władymir. Nie dziwota przeto, że padli sobie w objęcia. Podatki to tylko pretekst - kto by się nabrał na niskie pobudki wielkiego artysty, że niby nad Sekwaną 75 procent, a u Putina za piecem 13. Nie dajmy się nabrać, że chodzi o pieniądze, nie, nie, nie! Mamy do czynienia z podatkową zasłoną

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Depardieu

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny online/31.01.13

Autor:

Jan Klata

Data:

12.02.2013