Co jest warunkiem prawdziwego myślenia w teatrze? - pyta w swoim cotygodniowym felietonie pisanym specjalnie dla e-teatru Igor Stokfiszewski
Krótko po otrzymaniu Paszportu Polityki, Michał Zadara w wywiadzie udzielonym Anecie Kyzioł powiedział: "Tam, gdzie polski teatr zawsze ucieka w stronę mistycyzmu i zadumy, niemiecki wprowadza teoretyzowanie i autorefleksję, które w tym momencie wydają mi się bardzo potrzebne w teatrze, i nie tylko w teatrze. Jest bardzo mało miejsc we współczesnym świecie, gdzie ludzie się zbierają, żeby pomyśleć". Teatr - myślące zgromadzenie. Ta wizja jest mi bliska. Ale czy do końca zdajemy sobie sprawę z tego, co oznacza myślenie w teatrze? Określenie: "teatr zmuszający do myślenia" stało się liczmanem. Myślenie (w ramach owego liczmanu) odbywa się po przedstawieniu, które nami wstrząsnęło emocjonalnie (mistycyzm i zaduma) i polega na otwarciu enigmatycznych przestrzeni dla pytań, na które trudno znaleźć odpowiedzi. W ten sposób myślenie jest raptem pochodną katartycznego przeżywania teatru i w istocie proponuje intelektualny constans: ma nas pozostawić