Na paradę manekinów w stylu nekro zaprasza dwóch Marcinów. Rzecz jest godna uwagi, scenografia jeszcze bardziej.
W Białostockim Teatrze Lalek pierwsza premiera w sezonie to "Baldanders": projekt dwóch aktorów niezależnych, absolwentów białostockiej Akademii Teatralnej - Marcina Bartnikowskiego i Marcina Bikowskiego. Pierwszy napisał scenariusz, kompilując teksty Borgesa, Poego i Topora, drugi spektakl wyreżyserował i przygotował fascynujące lalki. Punktem wyjścia jest tu historia demona Baldandersa, opisanego przez Borgesa w "Księdze istot zmyślonych" - demona przemiany, który wkrada się w umysł tych, którzy nawet tego nie podejrzewają Siedzi uwięziony w klatce, pilnowany przez nadzorcę, ale to mu w niczym nie przeszkadza. Powstało widowisko, w którym jednak nie tyle o fabułę chodzi, bo nie ona jest ważna, ile o refleksję o człowieku i talenty animacyjne twórców. A te są, przyznać trzeba - imponujące. Ciężar spoczął głównie na Bikowskim, który w ciągu niespełna godziny stapia się w jedno ze swoimi lalkami. Mordercza to praca - zagrać w jednej minucie