"Papierowe kwiaty" chybocza się między dramatem psychologicznym a horrorem. Horror szybko zwycięża, co nie jest dla przedstawienia najlepsze.
Ewie (Aldona Grochal) odnosi zakupy do domu kloszard Sztokfisz (Szymon Kuśmider). Sztokfisz wmawia Ewie, że na ulicy czekają na niego zabójcy. Ewa pozwala mu zostać w domu; jest zresztą wyraźnie zafascynowana dziwnym kloszardem. Sztokfisz powoli wciąga kobietę w swój pokręcony świat. Ona jest otwarta, czuła, uważająca, zakochana. On podważa nieustannie jej poglądy i uczucia, osaczają sadystycznie, odrzuca, zdobywa przewagę... Przedstawienie wciąga - jednak tylko przez pierwszych kilkanaście minut. Dwójka aktorów gra postaci z różnych bajek. Aldona Grochal dyskretnie buduje postać kobiety, która uczepiła się własnego zafascynowania psychopatycznym nieznajomym. Psychopatia bywa przecież interesująca. Aktorka stara się do końca spektaklu grać delikatnie, na półtonach i niejednoznacznościach. Nie jest to łatwe zadanie, bo jej partner bardzo szybko daje nam do zrozumienia, że Sztokfisz jest postacią z horroru i zaraz kogoś zje. Niski, przyciszony,