200-lecie zobowiązuje. Próżno byłoby szukać bardziej odświętnej dla Polaka sztuki niż "Dziady" wieszcza. Próżno byłoby się kusić o większy gest niż pierwszą w historii Teatru im. W. Bogusławskiego realizację arcydramatu Mickiewicza w jego IV częściach. Rozczaruje się jednak ten, kto na "Dziady" młodego reżysera z Krakowa Macieja Sobocińskiego przyjdzie z piersią pełną patriotycznych porywów. W tych "Dziadach" ich nie ma. Nie ma także Konrada, jest Gustaw zbyt delikatny, aby uwierzyć w jego wadzenie się z Bogiem. Nie ma martyrologii, ale za to dużo współczesności Reżyser zapowiadał przedstawienie pełne ruchu, wigoru, energii - z pewnością taki spektakl oglądamy. Rozpoczyna się szaleńczą, a dla aktorów wydaje się karkołomną, jazdą na hulajnogach. Taki gadżet. Można się spierać, na ile w tym zabiegu komercji, a na ile to przemyślane działanie wynikające z całości koncepcji. Jaka ona jest? Z różnych ścieżek interpr
Tytuł oryginalny
Delikatnie mówiąc... Dziady
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Kalisza