Spotykałem się z tym już nie raz, ale jeszcze nigdy przy tak renomowanej imprezie i wśród wyselekcjonowanej, premierowej publiczności. "Sen nocy letniej" na inaugurację Warszawskich Spotkań Teatralnych, akcja trwa, i nagle ktoś z jednego z rzędów myk, myk, chyłkiem (niby chyłkiem, a w rzeczywistości nieźle przeszkadzając innym) przeciska się do drzwi, wychodzi. Po chwili wraca. Po nim drugi, trzeci... O CZYM TO ŚWIADCZY? Zapewne o czymś rozpaczliwie przyziemnym: o niemożności wysiedzenia w bezruchu, w ciszy i skupieniu przez czas dłuższy. Niemożności dotykającej już także i tych, którzy powinni stanowić tę lepszą, dojrzalszą publiczność. Napisano wiele o dominującej we współczesnych mediach estetyce wideoklipu, o szybkości przepływu migających obrazków, o surrealnych skojarzeniach rządzących ich tokiem. Może jednak nie podkreślano dotąd ze zbytnim naciskiem jeszcze jednej, istotnej cechy tej estetyki: niewielkich wymagań dot
Tytuł oryginalny
Dekoncentracja
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 11