Niezmiernie poczciwe jest nowe przedstawienie "Dam i huzarów" Fredry wyreżyserowane przez Kazimierza Dejmka w warszawskim Teatrze Polskim. W tej kategorii jest to spektakl bardzo udany i konsekwentny. Premierowa publiczność nieźle się zresztą bawiła, a finałowy mazur połączył scenę z widownią - niczym polonez w "Panu Tadeuszu" wszystkie stany - i poderwał widzów do stojącej owacji. Skuteczniejszy byłby tylko hymn narodowy. O regułach gry widz zostaje powiadomiony już z chwilą podniesienia kurtyny. Wnętrze wiejskiego dworku, gdzie Major bawi na urlopie wraz ze swymi kamratami-huzarami, w scenografii Łucji Kossakowskiej prezentuje się solidnie, "jak żywe". Dzielne chwaty wyruszają właśnie na polowanie, gdy do tej twierdzy żołnierskiego obyczaju i koleżeństwa wedrze się groźny i niezrozumiały żywioł kobiecy w postaci trzech dam, dziewczęcia na wydaniu i trzech panien służących. Dejmek zgrabnie rozgrywa cały damsko-męski zamęt
Tytuł oryginalny
Dejmkowska szkółka dla niewinnych dziatek
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 72